FOOTBALL





Kiedy dotarliśmy na miejsce oba zespoły szykowały się już do rozgrywki. Niewiele wiedziałem o zasadach gry, więc w drodze Joachim objaśnił mi z grubsza na czym to wszystko polega. Z tego, co mówił, wynikało jednak, że i on nie przywiązuje większej wagi do oficjalnych zasad. W całym meczu najbardziej interesował go ruch drużyny i poszczególnych zawodników. Liczył ilość wyskoków i sposób ich wykonania, szybkość i jakość biegu, ruch graczy, nawet w momencie, kiedy nie byli przy piłce. Analizował wykresy powstałe z przemieszczania wzdłuż i w poprzek boiska, przyglądał się dokładnie detalom takim, jak gest dłoni, czy stopy przy kopnięciu, skręt głowy w momencie odbijania nią piłki. Każdy, nawet najmniejszy ruch zawodnika, miał dla niego znaczenie, dlatego często patrzył w zupełnie innym kierunku, niż podążała gra. W wypadku wyjątkowo, jego zdaniem, widowiskowych zachowań, przyznawał piłkarzom dodatkowe punkty. Wszystko to zapisywał w swoim notesie. Na koniec meczu podliczał punktację i wyłaniał najlepszego gracza meczu, oraz ustanawiał drużynę, która zwyciężała. Często zdarzało się, że nie był to faktyczny zwycięzca spotkania.